Aerovederci baby i Polska – Rumunia
Jako przerywnik, zanim napiszę o Włoszech, wspomnę o pięknych chwilach, jakie przeżyliśmy niedawno.
Aero-vederci
Najpierw długi weekend 1-4 czerwca, który spędziliśmy w Krakowie.
Wyjechaliśmy we czwartek wieczorem. Z pracy odebrał mnie Marcin po godz. 15.00. Dzień wcześniej zaliczył imprezę firmową, więc miał wolny dzień, ja wyszłam wcześniej po prostu.
Na miejscu byliśmy bardzo późno (jechaliśmy 6 godzin) z powodu remontów na S8 oraz kilku przystanków na Maka i tankowanie.
W piątek pozwiedzaliśmy Kraków, zjedliśmy najpyszniejsze, najdłuższe zapiekanki ever z ogromną ilością wszystkiego. Pospacerowaliśmy wzdłuż brzegu Wisły, zjedliśmy pyszny obiad w jednej z knajpek niedaleko Wawelu i wyruszyliśmy w drogę do Tauron Areny. Na koncert Aerostmih!
Z ręką na sercu przyznam, że do tej pory żaden inny zespół nie przebił Metalliki. Dopiero Aerosmith się to udało. Byli przeeeegenialni!
Gdy wyszliśmy i szliśmy chodnikiem, obok przejeżdżał Steve Tayler. Oczywiście, zaczęłam biec, ludzie też i tak odprowadziliśmy go do skrzyżowania. Wyjrzał i jechał, śmiejąc się na to, co wyprawiamy. Wieczór był cudowny.
W sobotę wstaliśmy o 12.00. Ledwo. Serio, ledwo udało nam się ściągnąć tyłki z łóżka i zawlec się do łazienki. Po śniadanio-obiedzie spotkaliśmy się z Evitą – koleżanką Marcina ze studiów. Poszliśmy na lody, na festyn nad Wisłą z okazji Dnia Dziecka, wypiliśmy piwko (ja też, choć nie było smaczne, mimo dużej ilości soku) i zjedliśmy kromy chleba ze smalczykiem.
W końcu usiedliśmy na trawie i obejrzeliśmy Paradę Smoków.
Po kolacji padliśmy na łóżko jak zabici. W niedzielę czuliśmy się już trochę lepiej i udało nam się wstać o 11.30. Nie, no, poważka, byliśmy jak nieżywi w tamtym okresie. Duże znaczenie ma na pewno fakt, że znowu prawie żaden weekend nie spędzamy w domu i wciąż gdzieś jeździmy. Tydzień wcześniej np. byliśmy na 1 urodzinach Pitera.
Po śniadanio-obiedzie zauważyliśmy, że spod Wawelu wyrusza parada smoków – jeden koleś jechał na takim wielkim smoku, byli tancerze, były ręcznie robione smoki, była parada smoków, które brały udział w konkursie na najlepszego smoka ever. I tak sobie przeszliśmy z tą wielką paradą do centrum Krakowa, wróciliśmy po samochód, bo klucze do pokoju już oddaliśmy wcześniej, i odjechaliśmy ok. 14.00 w stronę Wawki.
Polska – Rumunia
Jak pamiętacie, mecz odbył się 10 czerwca. I myśmy tam byli. I myśmy się na stadionie bawili. I myśmy piosenki śpiewali. I myśmy gole na żywo obserwowali.
Oglądaliście? A może ktoś z was też tam był i szalał? I widział rozebranych Rumunów, którzy zdenerwowali się na petardę? I szaleństwo po każdym z 3 goli Lewandowskiego? Ktoś widział?
zapiekanki jadłaś na Kazimierzu? Meczu nei widziałam. Nocnej parady smoków też nie ;p Za to za dnia w ten upal spacerowałam z córką i oglądałam smoki ;p
Znaczy, że byłaś tego samego dnia w Krakowie? Może się widziałyśmy, ale nie widziałyśmy? 😉
Mieszkam w Krakowie ;p Oj nie wiem czy w tym tłumie odnalazłabym Cię 🙂
Jakbym wiedziała, że będzie, moja gęba rzuciłaby Ci się w oczy 😉
Wszystko ok? Jesteś tam jeszcze? 😦
Iw, martwię się 😦
No dałabyś może jakiś znak życia?;p
O Boże no, dajcie chwilę, niech się ogarnę. Chociaż boję się, że się nie ogarnę. Ale żyję. Jutro/pojutrze najpóźniej napiszę :*